Piękno nocy.

Piękno nocy otumania moje ciało.
Uwielbiam noc,  szkoda że jest jej tak mało.
Chyba jestem wampirem bo uwielbiam ciemności pięknej moc,  brakuje tylko Ciebie i ciepły miękki koc.
Dzisiaj taka piękna noc chyba pójdę się przejść
Wychodzę na łowy może w końcu dane będzie mi coś zjeść.
Najlepiej coś krwistego jestem sadystą,
Na niebie gwiazdy mam tutaj wszystko.
Jest mi trochę zimno chyba zacznę biec, nawet nie wiem gdzie bo mam to wszystko gdzieś.
Uciec jak najdalej i już o niczym nie myśleć. 
Tylko biegać i krzyczeć i palić i ryczeć.
Dobiegłem do ratusza i wchodzę bez wahania,
Cierpną mi nogi od długiego stania,  w jednym miejscu.
Nie ma nic lepszego od krwi burmistrza na mych dłoniach,
Taplam się w oceanie myśli pistolet przy skroniach.
Niestety obudziłem się i jest mi trochę smutno to był piękny sen,  mówi się trudno.
Jeszcze kiedyś zrealizuje plan,  wszystko dla lepszego dobra, moja choroba aż kłuje mnie po jądrach.
Typ maniakalno depresyjny z nutką sadyzmu,
Jest we mnie tyle samo złości co romantyzmu.
Kiedyś jeszcze usne i obudze się o północy, 
Zniszcze całą zawiść w ludziach przy pięknej nocy
Ich jelita będą pływać w świetle księżyca,  dre się tak głośno  a wokół mnie cisza.
Pisze bo to kocham i uwielbiam siebie.
Mam fazę na to co robię jestem w niebie.
I mam gdzieś całą zawiść tej głupiej planety, 
Wybiła 3 w nocy idę przerabiać ludzkie mięso na pyszne kotlety.